Oczywiście robię też wiele innych rzeczy, ale nie miejsce tu ani pora na nie. Może nawet więcej powiedzą o mnie wywiady, a czasem recenzje które robiono ze mną po publikacji moich książek. Jeśli chcecie wiedzieć, przeczytajcie:
Polskość to dla mnie wspólnota. Wywiad z Rafałem KotomskimRecenzja:
Dwóch morderców
w podróżyZ Rafałem Kotomskim, autorem książki „Lament Sieny” rozmawia Jacek Sobala
Niepogodzony z realiami socjalizmu uciekinier ginie od strzału na pilnie strzeżonej granicy. A jednak nie wiadomo po jak długim czasie; odnajduje się we wstrząsanej zamieszkami stolicy jako sceptyk nowego, wolnościowego ładu. Nowa powieść Rafała Kotomskiego konsekwentnie zawiesza most pomiędzy rzeczywistością i ułudą. Złudne są losy głwnego bohatera, a nawet on sam bo nie wiadomo, w któym wcieleniu czytelnik ma być do niego przywiązany i serio wczuwać w jego losy. W tej opowieści to, co z pozoru zdaje się dramatycznie nieuchronne, może okazać się w istocie błahe i pozbawione znaczeń. To książka tyle gorzka, co ironiczna. Autor, z właściwym sobie mistrzostwem słowa, chętnie sprowadza narrację powieści na atrakcyjne manowce. Nigdy jednak do czego przyzwyczaił nas już w swoich wcześniejszych książkach – owe zabawy słowne i misternie budowane obrazy nie są wyłącznie literacką grą.I wszystko marność aż kipi bowiem treścią.
Siena! Miasto niecnego i fantastycznie uzdolnionego malarza Sodomy. Miasto świętej Katarzyny, która całe swoje życie poświęciła Bogu. To także moje miasto, zabłąkany wędrowcze. Zwą mnie księciem mroku i nawet jeśli nie zechcesz, ugoszczę cię i pozwolę czerpać ze swojej hojności, chłonąć blaski i cienie Sieny. Pamiętaj jednak, że jeden błędny krok oznaczać może nędzną śmierć. Dlatego: pericolo di morte – strzeż się śmierci, póki jeszcze żyjesz!
Ludwik Fryderyk Mercator był o krok od szczęśliwego życia – pokonał mordercę Sebastiana de Th. i uwolnił z jego rąk swoją miłość, Arię Lorenzo. Nieoczekiwanie, jego ukochana uciekła do swojego rodzimego miasta – Sieny. Ludwik, niesiony uczuciem, niezwłocznie rusza za nią. Na miejscu okazuje się, że do miasta przybył również kawaler Maksymilian de la Chasse – jeden ze zbiegłych wspólników Sebastiana de Th. Uciekinier liczy na nowy początek w nowym miejscu, gdzie będzie mógł dawać upust swoim chorym żądzom. Jego pierwszą ofiarą jest młody chłopiec. Brutalny mord nie uchodzi uwadze księcia mroku, który za pomocą terroru sprawuje rząd dusz nad mieszkańcami Sieny. Wraz ze swoim wiernym sługą, Cesare Furią, pragnie wykorzystać de la Chasse’a, by umocnić swą słabnącą władzę. Wpadłszy w sidła spisku, kawaler ma tylko jedno wyjście – rozpocząć krwawy marsz ku chwale księcia mroku.
Mercator stanie do walki ze złem w ludzkiej postaci, ze starym i nowym wrogiem. Stawką jest życie Arii.
Baron Ludwik Mercator postanawia odebrać sobie życie. Staranne przygotowania do samobójczego aktu przerywa nagła wieść o brutalnym zabójstwie sierot z przytułku w książęcym mieście C. Porzuciwszy swój zamiar, Mercator, mimo zniechęcenia do świata i ludzi, angażuje się w ciąg tajemniczych zdarzeń, które zdają się być projekcją sennego koszmaru. Ślady zbrodni wiodą w przeszłość, a wszystko okazuje się inne, niż mogłoby się wydawać na początku…
Ponura historia morderstwa wiedzie czytelnika przez świat dawnych klasztorów, sierocińców i karczm umiejscowionych, jak można się domyślać, w zakątkach południowej Europy sprzed wieków. Niezwykły, tajemniczy klimat tych miejsc przebija przez każdą stronę powieści, przywołującej najlepsze skojarzenia z klasyczną powieścią grozy.
Autor proponuje czytelnikowi niezwykłą podróż i niezwykłą książkę. Zebrane w tomie teksty cechuje oryginalność stylistyczna i bogactwo literackiej wyobraźni. Dwa pierwsze opowiadania „Dwóch morderców w podróży” i „Figury martwe” przesycone są barwnymi postaciami i zdarzeniami. Mają formę ballad, których alegoryczni bohaterowie symbolizują ludzkie wybory życiowe i zróżnicowanie osobowości. W atmosferze niezwykłości toczy się ich konfrontacja ze światem i samym sobą. z kolei „Gorszące godziny” to liryczny monolog-spowiedź dojrzałego wrażliwego mężczyzny, bacznie obserwującego otaczającą go rzeczywistość i swoje w niej miejsce.
Pierwsze wiersze napisałem mając 14 lat. Nie da się tych juweniliów dzisiaj czytać. Przynajmniej dla mnie jeszcze za wcześnie, by po nie sięgnąć. Od tamtego czasu, ze sporymi przerwami, poezja podkradała się do mojej wrażliwości i brała ją w posiadanie. Są wiersze z lat 80. i 90. ubiegłego wieku. I późniejsze, już z naszego stulecia. Jak te oto, ostatnie jakie napisałem w roku 2013.
rafalkotomski63@op.pl
zapraszam do obserwowania mojego profilu społecznościowego na fb