O, jakże marne są wszystkie akty. Tych, co się puszą garnki swe tnąc. Tak pisał kiedyś Witkacy. Przypomniało mi się, czytając Stanisława Likiernika (żołnierza Kedywu AK) wspomnienia z walk w sierpniu’44. Nie twierdzę, że powinniśmy na kolanach słuchać wszystkiego, co mówią dziś ostatni z Kolumbów. Co to, to nie. Słuchajmy krytycznie, ale trudno oprzeć się […]
Poeta nazywał się Wagner. Mieszkał niedaleko knajpy, w secesyjnej kamienicy, na drugim piętrze. Do domu wchodził po wysokich schodach, bo winda zepsuła się kilkanaście lat temu i od tego czasu nikt do niej nie zaglądał. Zresztą właściciel domu zaginął. Pojechał na wojnę w stronę Nowego Świata. Od kilku lat walczono tam o prawo do tropikalnych […]
Ocknąłem się zdenerwowany. Cholerne sny. Już od dłuższego czasu psuły słowiańską krew. Ręką trąciłem górę książek, przygotowanych do czytania. Gdy przez nie przebrnę, będę o wiele mądrzejszy. Na pewno? Skoczyłem żwawo do telewizora. Guzik od razu uległ impetowi i oto już: aria z wariacjami. Przez kilka pierwszych minut nie dotarło do mnie, co widziałem. Blady […]
Za chwilę kolejna rocznica Powstania Warszawskiego. Za nic jednak nie potrafię pogodzić się z dominującym w stolicy tonem polityki historycznej. Czytam bowiem, że krew musiała zostać przelana. Krwawe, okrutne ofiary poniesione, by cieszyć się pięknem dzisiejszej Warszawy.Do tego, nałożone na siebie, obrazy stolicy zrujnowanej, poniżonej i współczesnej, miejscami rzeczywiście całkiem efektownej. Żadnych wątpliwości nie budzi […]
Fragment powieści „I wszystko marność”, nad którą jeszcze pracuję: Wszystko, co chcielibyście nazwać ładem i jako porządek pochwalić głośno przed innymi, ukryto przed wami tak głęboko, że przez długie, leniwie płynące lata pozostaje niezauważone. Nie dostrzegacie, gdy zaczyna nad wami dominować, ogarniać po kolei obszary, którymi do tej pory nie zaprzątaliście sobie głowy. Robi się […]
Pięć rzeczy, które wiem o genius loci: – z pewnością istnieje i nie trzeba być geniuszem, by geniusz miejsca odczuwać – potrafi zajść za skórę i jeśli zawczasu go stamtąd nie usuniecie, zadomowi się na dobre – pracowało na niego zazwyczaj wiele pokoleń, niektóre ciężko – ma niezwykłe właściwości przetrwania; nawet tam, gdzie idioci starają […]
7 lipca 1860. To wtedy Mahler się urodził. Nieśmiertelność zapewnił sobie w ciągu następnych 51 lat. Bohdan Pociej napisał o nim tak piękną książkę, że wszystkie słowa wydają się zbędne. Kompozytor romantyczny? I to jak jeszcze! Piewca ziemskiej miłości? Z pewnością, ale również żarliwy piewca tego, co transcendentne. Pierwszej słuchałem jego ostatniej, niedokończonej X symfonii. […]
Znacie faceta imieniem Massimo Freccia? To szkoda. Żył 98 lat, ale nie dlatego o nim piszę. Był protegowanym (jakie ładne słowo, za rzadko w użytku) Arturo Toscaniniego. No tak, Arturo, wiadomo… Wulkan energii. Strzały z pistoletu przy każdej symfonii Beethovena. Nie lubił Mahlera. Nigdy go nie nagrał. Jako mahleryście trudno mi o tym zapomnieć, ale […]